Archiwalne

poniedziałek, 18 lipca 2016

Nie jestem dobrą mamą...

W moim życiu same zmiany.
Najważniejsza "wykluje się" już za dwa miesiące - upragniona, wytęskniona córka. 

Od kilku tygodni są wakacje, korzystając więc z uroków zwolnienia lekarskiego z literką "B" - delektuję się dużą ilością wolnego czasu wraz z moim jedynym jeszcze synem. 

Zazwyczaj nadmiar wolnego czasu nie wpływa na mnie dobrze. Marudzę może trochę mniej, niż gdybym musiała zrywać się o świcie do pracy, a potem z językiem na brodzie zajmować się wszystkimi domowo - dziecięcymi obowiązkami, ale za to doszłam do tytułowego niestety wniosku:

Nie jestem dobrą mamą.


Moje dziecko liczy sobie lat trzy. Jest płci męskiej i generalnie zalicza się do dzieci grzecznych. Nie jest mocno upierdliwy, w miarę się słucha (na tyle ile jest w stanie słuchać się trzylatek) i nie napiszę nic odkrywczego, że kocham go nad życie. 

Mając jednak tyle czasu zaczęłam spoglądać na siebie jego oczami, a jemu poczęłam przyglądać się trochę wnikliwiej. 

Co widzę ja?

-Dziecko, które potrafi się samo bawić, ale aż kipi z radości, kiedy ktoś bawi się z nim.
-Dziecko, które ma milion zabawek, ale większość leży i czeka, bo nie bardzo je ogarnia lub nie lubi się nimi bawić sam.
-Dziecko, które uwielbia bajki, gdyby mógł - oglądałby je non stop.
-Dziecko, które bardzo dużo mówi - do mnie, do siebie, do zabawek. Mówi właściwie non stop.
-Dziecko, które wciąż domaga się, aby z nim rozmawiać. 
-Dziecko, które uwielbia chodzić do babci, dziadka, cioć, kogokolwiek. 

Co widzi dziecko?

Mamę, która rzadko się z nim bawi. Która często nie ma czasu, lub z racji swojego odmiennego stanu - siły. 
-Mamę, która ciągle mu kupuje zabawki, dużo zabawek, ale rzadko kiedy chce się nimi bawić.
-Mamę, która często włącza bajki - rano, żeby dospać, wieczorem, żeby odpocząć, podczas obiadu, żeby spokojnie zjeść....
-Mamę, która często odpowiada na odczepnego, która często przytakuje nie słuchając, mamę która lubi rozmawiać podczas spaceru, ale w domu najczęściej woli rozmowy przez telefon lub w sieci...
-Mamę, która uwielbia podrzucać swoją latorośl zainteresowanym osobom i, która czasami sama podpuszcza "idź zobacz co tam robi babcia/dziadek/ciocia - niepotrzebne skreślić"

Mam duże wyrzuty sumienia. I to nie jest tak, że nie lubię spędzać czasu z dzieckiem, że wolę siedzieć w internecie, że zabawa z nim mnie nudzi. Chociaż po części trochę tak jest.
Nie wiem czym to jest spowodowane. Lenistwem? Niedojrzałością? Zmęczeniem? Może.
Jestem człowiekiem wygodnym. Lubię się wyspać, lubię mieć czas dla siebie, nie lubię kiedy się mnie do czegoś zmusza. Skąd wiec taka postawa?

Nie wpadłam jeszcze na to.

Postaram się to jednak zmienić.

Nie chcę, żeby moje dziecko było dzieckiem wychowanym przez telewizję i internet. Nie chcę. Chcę żeby miało do mnie zaufanie i mogło przyjść ze wszystkim. Żeby wspominało dzieciństwo jako czas pełen zabaw i przygód. Żeby kiedyś powiedziało, że z mamą jest super.
Brzmi to jak frazes. Wiem,
Ale uwierzcie mi, że kiedy to do mnie doszło, kiedy zdałam sobie z tego sprawę, kiedy postanowiłam powiedzieć o tym głośno... To nic, że anonimowo, że nie wiadomo nawet czy ktoś to przeczyta... Mi jest lepiej. Bo składam obietnicę nie tylko sobie.

Spróbuję się do niego zbliżyć. On mnie przecież kocha jak nikogo innego. Ufa mi.
Spróbuję wejść do jego świata. Usiąść z nim na dywanie i przez godzinę budować farmę dla zwierząt zamiast leżeć na łóżku i udawać, że przyglądam jak on sam buduję. Wyciągnę plastelinę i ulepimy wszystkie znane nam zwierzęta. Razem. Przeczytamy książkę. Mamy do wyboru chyba ze trzydzieści, każda skończona po trzech stronach. Porysujemy i nauczę go jak się rysuje koło i trójkąt.
Zacznę już teraz, od dziś.

Bo przecież już niedługo... ten czas będę musiała podzielić na dwoje.


źródło: demotywatory.pl





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz